chwila o poranku

Chwila warta wszystkiego

Jest taki moment, coś jakby olśnienie, które wieńczy okres oczekiwania na nowego człowieka spod serca wydobywanego. Ten przebłysk warty jest każdego bólu w kręgosłupie, każdego lęku o zdrowie malucha, każdej łzy przerażenia, zmieszanej z hormonami, wywołanej przez treść książek opisujących ze szczegółami przebieg porodu, które musiałaś przecież przeczytać do końca. 

Nie o pierwsze spojrzenie na noworodka na sali porodowej mi chodzi. Nie o usłyszenie jego krzyku przynoszącego ulgę, że żyje i o tym głośno oznajmi. Ani nie o dumę z kompletu punktów na skali stanu zdrowia noworodka, otrzymanych jeszcze nim pępowinę przetną.

Mam tu na myśli ten moment, gdy tak na serio i niezaprzeczalnie zdasz sobie sprawę, że jesteś tego dziecka matką. Że ten mały człowiek jest twój. Że patrzysz na osobną jednostkę, z którą łączy cię już nie wspólnota ciała, a wspólny dom, zobowiązanie – albo może PRZYWILEJ opieki i najwyższa radość wynikająca ze spędzania ze sobą czasu. I nieważne, czy poczujesz to po raz pierwszy w życiu czy kolejny – intensywność uczucia jest taka sama. Szukaj go podczas pierwszego spaceru, może o poranku gdy wszyscy oprócz ciebie jeszcze śpią lub po kąpieli gdy dziecko jeszcze ma siły na czułą zabawę zanim donośnie upomni się o jedzenie. To uczucie dotrze do ciebie gdy zdasz sobie sprawę, że ten człowiek jest tu, gdzie jest, przede wszystkim dzięki twoim i partnera staraniom. Gwarantuję, zaprze ci dech w piersi.