lot ze spadochronem

Miałam odwagę

Pojawiłam się na ziemi na nowo. Inaczej. Dokładnie w rocznicę tego, co się wydarzyło trzydzieści lat wcześniej. Po kilku miesiącach błogiego stanu matkowania, na kilka godzin (i tyle na razie mi wystarczy) znowu stałam się po prostu Anią lubiącą próbować nowych rzeczy, od czasu do czasu mającą potrzebę i odwagę zrobić coś niestandardowego. Skoczyłam.

 

lot ze spadochronem

W ciągu tego jednego przedpołudnia wiele sobie przypomniałam. Były to zarówno te najbardziej banalne i prozaiczne sprawy, jak to, że muszę sobie kupić nowe sportowe buty, przez trochę poważniejsze, czyli że ludzie z pasją, a więc inspirujący, istnieją nie tylko przed kamerą telewizyjną oraz że wszystkie ograniczenia (w tym materialne i czasowe) są do pokonania i co najwyżej siedzą w głowie. Jednak było coś jeszcze, co wyczułam. Że innego życia dla siebie nie chciałam. Jest tak, jak miało być, jak sobie wymyśliłam, na co liczyłam od kiedy bawiłam się w wyobrażanie swojej przyszłość. I całe szczęście, że mam obok siebie kogoś, kto równie mocno jak ja jemu, chce mi towarzyszyć nie tylko w codzienności, ale i w fantazjach.

lot ze spadochronem
A co mi pomogło? Bo przecież skok ze spadochronem to nie taka prosta sprawa. Co mi siedziało w głowie gdy wzbijaliśmy się na wysokość 4 kilometrów nad ziemią?

  • skoczę z doświadczonym skoczkiem, mocno do niego przymocowana, który z pewnością setki takich, jak ja (a może jeszcze bardziej przerażonych osób) asekurował w locie (na marginesie, bardzo polecam Strefę i Szkołę Spadochronową PeTe Skydive – idealni w swoich fachu, jestem prawdziwie zaszczycona, że to dzięki nim oddałam swój pierwszy skok, a towarzyszył mi jej współzałożyciel, pan Janusz Kucharski),
  • urodziłam córkę w sposób naturalny, bez znieczulenie, więc największy strach w życiu kobiety mam już raczej za sobą,
  • najwyżej zamknę oczy 🙂
  • jeśli mi się coś stanie, jest przy mnie mąż.

lot ze spadochronem
Kolejne plany do zrealizowania przede mną. Jeśli będę ostrożna i racjonalna, już się przekonałam, że na pewno wyjdzie. Ale nie. Przyznaję, czuję, że odrobina szczęścia i sprzyjających mocy też się przydaje.