młoda matka na spacerze z wózkiem w maj w parku - pięknie kwitnące drzewo

Przypadki Młodej Matki

Chodzi dumna jak paw przez dobre kilka miesięcy, jest łasa na pochwały – choć trzeba jej przyznać, że nie tylko wobec własnej osoby. Poza tym lubi złorzeczyć, cwaniakować, wykorzystywać chwilę nieuwagi najbliższych. Tak, tak, chodzi o Młodą Matkę. Matkę na urlopie macierzyńskim.

Kombinuje już od rana. Niech tylko mąż wspomni, że nie śpieszy się dziś do biura, a tej już się świecą oczy. Szybkie karmienie dziecka i hyc do łazienki. Tylko na chwilę. Prysznic będzie krótki. Tylko że nie z zegarkiem w ręku, wiec ani się nie obejrzy, a 20 minut błogiego spokoju pod strumieniem ciepłej wody, bez zniecierpliwionych pojękiwań małego dziecka mija nie wiadomo kiedy. I nawet n-ty raz słyszane po wyjściu z łazienki wyrzuty męża, że jednak się spóźni, że nie miało to trwać tak długo, że nie mógł się skupić na przegryzieniu kanapki, bo dziecko też chciało coś poprzeżuwać, nie robią na niej wrażenia. Przecież jest bezpieczne z tatą – tyle ją obchodzi. Taka jest niedobra.

Przychodzi czas na spacer. Wózek solidny, grube opony, wygodne siedzenie, poduszka pod głową dziecka. No właśnie. Te porządne opony to miały być na piasek na plaży. Żeby mąż się za bardzo nie zamęczył pchając go wraz z dzieckiem oraz wszelkim niezbędnym plażowym sprzętem. A okazało się, że i na łódzkie chodniki są bardzo praktyczne. Zmodernizowany park by się znalazł. Ale nie po drodze do czegokolwiek. W tych najbliższych wystarczą dwa tygodnie, góra miesiąc, by zapamiętać każdą dziurę, wystającą kostkę albo popsutą ławkę (na której od czasu do czasu Młoda Matka przysiądzie, by podumać nad śpiącym dzieciem. No, ewentualnie nad Instagramem). W każdym razie jak każda kobieta, ma zdanie na każdy temat. Tym bardziej na okoliczne parki, skwery, niewygodne dojazdy, za ciężkie drzwi, zbyt wąskie podjazdy, zajęte miejsca parkingowe lub zbyt głośne spacerowanie innych po wspomnianych obiektach zieleni miejskiej, budzące jej dziecię. Czego by ona nie zrobiła z tymi udrękami gdyby tylko jej się chciało? Petycję sporządziła, list napisała, zmieniła władze miejskie, karała mandatami kierowców parkujących bez nalepki na oknie informującej o posiadaniu dziecka (niektórzy i tak wożą foteliki na tylnym siedzeniu, ale czy aby na pewno korzysta z nich małoletni? Można tak bez nalepki wprowadzać Młodą Matkę w błąd?).

Tak więc jeśli zauważysz niewiastę pchającą wózek z latoroślą, mruczącą coś pod nosem ze skrzywioną miną, wiedz, że najprawdopodobniej jest w trakcie planowania zemsty idealnej na lekkomyślnych włodarzach miasta / osiedla / centrum handlowego.

A co gdy taka Młoda Matka, złorzecząca co drugi dzień, spotyka się z rodziną, ze znajomymi i pokazuje przy okazji to swoje dziecię? Czeka. Czeka na pochwały, zachwyty, brawa. Że takie ładne, mądre, bystre, grzeczne, sprawne. Mogę się założyć, że każda tak ma. A jeszcze jeśli ten ktoś wspomni, że „nie dziwota”, „tacy rodzice innego dziecka mieć nie mogli” (znaczy takiego fajnego), to już w ogóle ma fory u Młodej Matki na lata. W końcu trzeba doceniać rozgarniętych znajomych, czyż nie? Ale pilnuj się, gościu takiej Młodej Matki. Jeśli ci się wymsknie, że ona rozpieszcza, kupuje za dużo zabawek lub – o zgrozo – za dużo karmi, uważaj na pioruny strzelając z oczu rodzicielki. One naprawdę istnieją.

Gorzej gdy taka rodzina czy znajomy próbuje wyciągnąć „na miasto”. Jak za dawnych czasów. Lekkie kino, kawa, pogaduchy. „Pewnie!” myśli Młoda Matka. „Dam radę. Ja nie dam?” No nie. Nie da rady. Uświadamia to sobie boleśnie w przeddzień wyjścia. Bo zatęskni za dzieckiem; bo dziecko zatęskni za matką; bo nie zdąży nakarmić / wykąpać / utulić do snu – mąż lub babcia przecież zrobi to nie tak, jak trzeba. Takie myśli krążą po głowie Młodej Matki w pierwszym roku życia dziecka. Widać, do powrotu „na miasto” także trzeba dojrzeć. Więc odmawia, wierząc jednak, że następnym razem już się uda.

I jeszcze te rozmowy telefoniczne! Szczęściarzem ten, kto się w ogóle dodzwoni. Choć później i tak nie jest najlepiej. Jest krótko, chaotycznie, ewentualnie bardzo rzeczowo. Ale spróbuj inaczej gdy w tym samym czasie trzymasz, karmisz, przewijasz, usypiasz lub bawisz się z dzieckiem.

Taka bywa ta Młoda Matka. Niedobra dla otoczenia. Bo w trakcie tych pierwszych cudownych (czasem trudnych, ale przede wszystkim cudownych) miesiącach życia pierwszego dziecka, na nic innego nie ma miejsca w sercu, myślach i duszy takiej Matki. Poza Dzieckiem.

A Ty, Młoda Matko? Masz coś na sumieniu? Przyznasz się?

Uśmiech Dziecka